Internet a tajemnica lekarska
- 13 paź 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 wrz 2022
COVID-19 spowodował powstanie tak zwanych "konsultacji online". Wielu lekarzy i terapeutów zaczęło korzystać z tego narzędzia, często nie mając wyboru. NFZ zalecał nawet "konsultacje zdalne".
Na pewno mogą być przydatne przy kontynuacji recept, gdy nic złego się nie dzieje, u znanych pacjentów. W innych wypadkach powstaje sporo problemów.
Próbowałem. Przez Skype business, bo w miarę "prywatnie". I szybko zrezygnowałem. Okazało się, że kontakt z pacjentem, tak ważny przy konsultacji psychiatrycznej, jest niejako spłaszczony. Przez komunikator dochodzi niewiele, porównując z badaniem "twarzą-w-twarz". Nie widzę rąk, ani sposobu poruszania się. Łącze czasami przerywa, twarz jest nienaturalnie rozciągnięta. W zasadzie słyszę tylko to, co pacjent mówi; a to nie wystarcza.
Niesłychanie trudno ocenić ryzyko samobójcze u nieznanej osoby, czasem ominąć można wczesne postaci psychozy, gdy już ją "czuć" w badaniu bezpośrednim, a przez Internet słychać tyko słowa.
Innym problemem jest badanie osób starszych, z chorobami współistniejącymi, lub osób uzależnionych. - Wtedy po prostu trzeba zbadać chorego somatycznie: zmierzyć ciśnienie, czasami osłuchać, zerknąć na wydolność krążenia. To kilka krótkich czynności, niedostępnych w "badaniu online".
Zrezygnowałem szybko i - w zasadzie od początku pandemii nie konsultuję "zdalnie"; uważam, że ryzyko jest zbyt duże.
Mam ponad 20 lat doświadczenia w psychiatrii. Osiemnaście lat pracowałem w dużym szpitalu, często w dość szybkim tempie. Po takim czasie nabiera się pewnych nawyków. Czasami szybka, wstępna ocena stanu pacjenta pozwalała mi zdążyć z pracą. Ten system niejako wymuszał "tryb szybkiego badania" oparty na pierwszym wrażeniu i - na podstawie tego - kierunkowania wywiadu (czyli doboru odpowiednich pytań).
W gabinecie raczej mi się nie spieszy. Jednak doświadczenie "strassendiagnose" wyczula na nieuchwytne przez Internet objawy.
Poza tym nie łudźmy się. - Treść konsultacji przez Skype, WhatsApp, Messenger, Zoom, czy innych popularnych komunikatorów, pozostaje na serwerze. "Tajemnica lekarska" nie obowiązuje. Wystarczy poczytać "zasady zachowania prywatności" jakiejkolwiek aplikacji i okazuje się na przykład, że "ZnanyLekarz" profiluje maszynowo użytkowników, a grupa Facebooka może łączyć nasze dane z informacjami z innych witryn.
Przyjmuję tylko w gabinecie. Dobrze znanym pacjentom mogę wystawić e-receptę na podstawie rozmowy telefonicznej; komunikatorów nie używam w pracy. Po prostu zbyt szanuję swoją pracę i prywatność pacjentów.
Yorumlar